Smakowita lektura, pełna ciepłego, dobrotliwego poczucia humoru. Spodoba się zapewne zarówno wielbicielom Czarodziejskiej góry Manna, jak i sympatykom prozy Hrabala. Spory rozrzut tematyczny, a przede wszystkim nastrojowy, nieprawdaż?

Powieść Jurka Zielonki przynosi znakomitą anegdotę – historię tytułowego bohatera, który wyrusza na Zachód, by namówić swego kuzyna do powrotu do kraju. W zamian będzie mógł uchronić się przed poborem do – jeszcze Ludowego, bo to przełom lat 70. i 80. – Wojska Polskiego.

Większość fabuły rozgrywa się w górskim schronisku w Austrii, w którym grupa polskich emigrantów czeka na zezwolenie ruszenia w dalszą drogę, do wybranych ziem obiecanych. Perypetie, dyskusje, postaci od początku przypominają Tadziowi doskonale znaną z przeszłości sytuację. Czy z własnej przeszłości? Ależ nie! – wpada nagle na trop bohater – toż to dekoracje żywcem wyjęte z Czarodziejskiej góry wielkiego Tomasza! Zapewne czytelnik – erudyta jeszcze przed Tadziem trafił na ten ślad, jednak usprawiedliwmy naszego narratora – nie dość, że czytał powieść Manna w dzieciństwie, to w dodatku zakończył lekturę na pierwszym tomie. Odkrywając swe pokrewieństwo z Hansem Castorpem przeżywa jednocześnie potworne katusze – nie ma pojęcia, jak cała historia się zakończy! Rzecz jasna nie wszystkie szczegóły idealnie zgadzają się z literackim pierwowzorem kolejnego utworu literackiego (którego wszak postacią i to tytułową jest nasz młodzieniec), jednak fakt, że Tadzio jest raczej bohaterem parodii niż kopii Czarodziejskiej góry umyka jego uwadze.

Zatem – poza naprawdę zgrabnie opowiedzianą historyjką – otrzymujemy jednocześnie porcję doskonałej zabawy metaliterackiej i dowcipną diagnozę stanu świadomości Polaków, którzy umknęli z kraju tuż przed ogłoszeniem stanu wojennego.

Znak, 2000

Wywiad z autorem

Magdalena Walusiak

2 października 2000