Ciekaaaaaawe… Judyta, główna bohaterka powieści Nigdy w życiu!, jest sympatyczną, obdarzoną poczuciem humoru i wdziękiem kobietą, którą od czasu do czasu nawiedzają solidne przebłyski zdrowego rozsądku. Owszem, popełnia ci ona głupstwa, bywa roztrzepana, ale wszak, jak powiadają, nobody’s perfect.
Judyta z Serca na temblaku to zupełnie inna osoba. Zdrowego rozsądku nie ma za grosz, poczucie humoru obce jest jej naturze, o empatii mowy nie ma, a cały wdzięk szlag trafił. No dobrze, będę brutalnie szczera – kobita z najnowszej powieści Grocholi jest po prostu skończoną kretynką. Nie wybroniłaby się nawet jako bohaterka książki dla nastolatek. Licealistka Tereska ze Zwyczajnego życia jest przy ryczącej czterdziestce Judycie demonem intelektu. Co tam Tereska, to akurat faktycznie inteligentna pannica, ale i Bridget Jones bije mądrością i wyczuciem bohaterkę Serca na temblaku na głowę! Nawet na dwie! Co gorsza, Judyty nie można nie tylko zrozumieć – jej się nie da po prostu polubić. Tę sprzed roku jako czytelniczka zdążyłam obdarzyć sympatią. A tu taki wredny numer!
Trudno nie postawić sobie pytania: co się do jasnej Anielki stało? Gdzie jest, pani Katarzyno, nasza bohaterka Judyta?
Koncepcji można mieć wiele. W moim ogłupionym lekturą Serca na temblaku umyśle zrodziły się następujące:
1. Judycie nie służy współżycie z kochającym ją facetem (nie ośmielę się powiedzieć, że normalnym, bo żaden normalny, nawet śmiertelnie zakochany, nie zniósłby z takim spokojem wyskoków umiłowanej). Bardzo mi się ta hipoteza nie podoba, bo niby dlaczego dojrzała kobieta miałaby kretynieć z powodu miłości? Nie daj Bóg ktoś potraktuje tę grocholową fikcję jako prawdę ogólną o niewiastach.
2. Grochola tak znienawidziła swoją bohaterkę, że postanowiła ją zamordować, a w stare dekoracje wsadziła dublerkę. Jeszcze gorszą, żeby obrzydzić ją czytelnikom i mieć spokój z cyklem “Żaby i anioły” do końca życia.
3. Pisarka zadziałała zgodnie z koncepcją promocyjną wydawcy i postanowiła dostosować swoją bohaterkę do hasła marketingowego “Pierwsza polska Bridget Jones”. Nieco przedobrzyła, ale może dlatego, że nigdy jej się nie podobało porównywanie jej z Helen Fielding? W końcu Judyta z Nigdy w życiu! kompletnie nie przypominała ciapowatej Angielki…
4. Grochola przeżywa bezgraniczne załamanie formy pisarskiej, a spowodowane jest to, być może, nadmiarem innych obowiązków: udzielaniem wywiadów, występowaniem w roli eksperta we wszelkich możliwych programach medialnych adresowanych do pań, spotkaniami autorskimi, chatami internetowymi, a ostatnio także prowadzeniem wspólnie z Wojciechem Mannem audycji radiowej (swoją drogą – gratulacje, Manuela Gretkowska, którą posadzono przed mikrofonem tydzień wcześniej, za przeproszeniem “dała ciała” opowieściami o “robieniu loda” i “ciągnięciu druta” w porze śniadaniowej, a pfe!)
Tę ostatnią koncepcję wymieniłam na końcu i z pewną nieśmiałością, trudno mi bowiem uwierzyć w nieświadomość pisarską tak solidnego rzemieślnika jak autorka opowiadań z tomu Podanie o miłość.
Jakkolwiek by nie było, ja na kolejne spotkanie z Judytą nie mam ochoty. Wydawca zapowiada już, że trzeci tom pojawi się w księgarniach w 2003 roku. Jeśli sięgnę po niego, to tylko pod jednym warunkiem: na pierwszych stronach bohaterka zostanie poddana kuracji wstrząsowej cofającej objawy lobotomii. Amen.
Katarzyna Grochola: Serce na temblaku
W.A.B., 2002