Jedna z dwóch powieści Sławomira Mrożka ukazała się w serii Noir sur Blanc przynoszącej od kilku lat kolejne tomy autorstwa polskiego króla absurdu. Ucieczka na południe, bo o niej tu mowa, ukazała się po raz pierwszy w 1961 r. nakładem wydawnictwa Iskry. W trakcie lektury nadziwić się nie można, że tomik tej wyjątkowo zjadliwej satyry ujrzał światło dzienne za czasów PRL-u.

Ucieczka… najwybitniejszym dziełem Mrożka nie jest na pewno. Trudno ją nawet zaliczyć do grona lepszych utworów pisarza: groteska utrzymuje się na poziomie bardziej odrealnionych powieści Niziurskiego (tych dla młodzieży), a całość jest parodią kryminałów i komiksów o Tytusie, Romku i A’Tomku w jednym (głównymi bohaterami są trzej nieletni i uczłowieczany małpolud oraz szwarccharakter w stylu szpiega z Krainy Deszczowców). Podobieństwo do komiksu powiększa fakt, że autor okrasił swoją powieść wieloma rysunkami – można je znaleźć niemal na każdej stronie niespełna 200-stronicowej książki.

Ucieczka na południe ma jednak niewątpliwie wartość jako utwór satyryczny, opisujący polską rzeczywistość przełomu lat 50. i 60. Małomiasteczkowe kino z projektorem bez lampy i zakazem wpuszczania widzów do sali projekcyjnej z powodu niespełniania przez budynek norm przeciwpożarowych, prowincjonalni notable przyklejający sobie przed lustrem sztuczne nosy, żeby się odrobinę rozerwać, dymiący komin bez fabryki (zabrakło pieniędzy na kontynuację inwestycji) i zakład produkujący buciki dziecięce wyłącznie na lewą nóżkę (na linię produkującą prawe buciki nie znaleziono środków) to kapitalne przykłady PRL-owskiej codzienności sprowadzonej do absurdu (oj, niedaleka ta droga, ale mało kto już chce o tym pamiętać). Do historii literatury natomiast powinna przejść opowieść o doczekaniu się przez mieszkańców małego miasteczka niejakiego GODOTA…

Lektura nieobowiązkowa, ale warta przynajmniej przekartkowania.

Sławomir Mrożek: Ucieczka na południe

Noir sur Blanc, 2002

wodnica