Witajcie w Ankh Morpork, Mieście Tysiąca Niespodzianek (według przewodnika Gildii Kupców). Największe miasto Świata Dysku znów otwiera przed wami swoje bramy, a kręte uliczki prowadzą wprost do koszar Straży Miejskiej, gdzie spotkamy starych znajomych z nocnej zmiany: Marchewę (krasnoluda przez adopcję), Nobby’ego, Colona i oczywiście kapitana Vimesa. Ale tym razem Straż ma poważne kłopoty. W mieście giną ludzie. To znaczy zawsze ginie ich sporo , ale tylko kilka ofiar ma w sobie ogromne dziury.

Na dodatek z Gildii Skrytobójców zginęła wyjątkowo niebezpieczna broń: siejący śmierć na odległość Rusznic. Kapitan Vimes postanawia więc wykryć co łączy obie sprawy, tym bardziej, że zostało mu tylko kilka dni do emerytury i to zapewne jego ostatnie śledztwo… Sytuacja jednak komplikuje się coraz bardziej. Patrycjusz Ankh Morpork nakazuje wstrzymanie dochodzenia i rozwiązuje nocną zmianę Straży. Na domiar złego na ulicach miasta nasilają się starcia trolli i krasnoludów**.

Tym razem Terry Pratchett stanął na wysokości zadania. Po kilku nieco słabszych powieściach cyklu „Świat Dysku” (ukazującego się już od 20 lat) powrócił do wielkiej formy. Jak zawsze historia przypomina kocioł, w którym bez żadnych kompleksów mieszają się schematy fantasy, fragmenty legend, filmów i komiksów, wszystko doprawione ostrym jak brzytwa poczuciem humoru autora. Pratchett ma niesamowite wręcz wyczucie absurdu i zdolność przerobienia na żart niemal każdej możliwej sytuacji. Umiejętnie przy tym buduje napięcie i potrafi przytrzymać czytelnika przy lekturze nie tylko humorem, ale również akcją swoich powieści. A w „Zbrojnych” akcji jest sporo, bo autor wziął na widelec powieści kryminalne i sensacyjne. Mamy więc zgorzkniałego glinę na kilka dni przed emeryturą (Vimes oczywiście), mamy młodego i nadgorliwego Strażnika Marchewę i jego partnerkę, która nie do końca jest człowiekiem (ale jak łatwo się domyślić romans i tak wisi w powietrzu). Mamy wreszcie niedobraną parę policyjną rodem z Zabójczej broni, czyli dwójkę krasnolud i troll. Nie mogło się też obejść bez całego sensacyjnego sztafażu: przypadkowe ofiary, pościgi, strzelaniny i spisek na najwyższych szczeblach władzy. A wszystko smakowicie przez Pratchetta przyrządzone i podane. Humorystyczna literatura najwyższej próby i zasłużone czołowe miejsce na listach bestsellerów.

Prószyński 2002

Kuba Demiańczuk

* Dużą skutecznością w powiększaniu średniej liczby zgonów wykazują się nieodmiennie paszteciki i kiełbaski sprzedawane przez Gardło Sobie Podrzynam Dibblera.

** Dzieje się oczywiście jeszcze milion innych rzeczy, ale te nie mają większego wpływu na działania bohaterów.