Zaczyna się wszystko zwyczajnie i spokojnie. Jest sobie człowiek w sile wieku. Po wielu podróżach i zdobytych doświadczeniach osiada w rodzinnym mieście, zakłada ognisko domowe, ma stałą pracę, szacunek mieszkańców swojej miejscowości i jest w gruncie rzeczy szczęśliwy. Nagle w to jego zwyczajne, małomiasteczkowe życie zaczynają się wkradać irracjonalne elementy: dziwny, zmartwychwstający pies, tajemnicze pióro, kaskada cudownych zapachów niewiadomego pochodzenia, spotkanie z samym sobą sprzed trzydziestu lat… Stopniowo jest tych dziwności coraz więcej, świat staje na głowie. Dobrze znana rzeczywistość wymyka się spod kontroli. „Masz wszystkie te znaki powiązać w logiczną całość” – słyszy bohater od osoby, która ewidentnie ingeruje nie tylko w jego rzeczywistość, ale i w cały świat miasteczka Crane’s View. Jednak dziwna to logika, rodem z nocnego koszmaru, z którego nie można się obudzić.
Drewniane morze to horror metafizyczny i SF w jednym. Rozwiązanie tajemnicy magicznych wydarzeń w tej powieści zapewne zaskoczy nieco fanów Carrolla. Pisarz nie korzystał dotąd z ingerencji tego typu sił w swoich utworach. Ich źródła nie zdradzę, bo i tak mam już wyrzuty sumienia, że powiedziałam zbyt wiele… Oczywiście tajemnica nie do końca zostaje rozwikłana, a śmierć wcale nie okazuje się ostatecznym zakończeniem. Czytelnik, który liczy na poznanie, do czego wszystkie zawikłania akcji prowadzą, może poczuć się oszukany. Bo rozwiązania nie ma i raczej nie warto na nie liczyć w kolejnym tomie – Drewniane morze to tom trylogii Cane’s View ostatni i równie enigmatyczny, jak poprzednie… Kolejny zły sen Jonathana Carrolla.
seria: „z Salamandrą”
Rebis, 2000
Magdalena Walusiak
14 sierpnia 2000