W szachy można grać na bardzo różnych poziomach. I nie chodzi tu bynajmniej o poziom umiejętności, choć znajomość zasad gry i solidne, regularne treningi mają kolosalne znaczenie. Natomiast najważniejsze jest to, w jakiej rzeczywistości toczy się gra.
Bohaterowie powieści Szachownica flamandzka odkrywają sześć różnych poziomów szachowych rozgrywek, a szachownica, jako miejsce zmagań, jest tylko jednym z możliwych światów, elementem universum, w którym trwa walka intelektualna. Bierkami są nie tylko drewniane figurki, lecz także postaci z XV-wiecznego obrazu oraz osoby występujące w samej powieści. Naturalnie bohaterowie nie widzą jeszcze jednego, siódmego poziomu gry – między autorem i czytelnikiem. Poziom ósmy – Boga grającego partyjkę z samym sobą – pisarz pominął, ale zaproponował wizję świata, jako intelektualnej zabawy wielkich umysłów.
Cała powieść jest umysłową rozgrywką, w której autor – w tym wypadku przeciwnik czytelnika – proponuje wiele mylnych ruchów i stosuje przeróżne kamuflaże. Najpierw otrzymujemy, wraz z bohaterką – Julią, zagadkę historyczno-artystyczną. Do jej rozwiązania powinny wystarczyć dane z dawnych kronik i dokumentów oraz promienie rentgenowskie. Szybko okazuje się jednak, że mamy do czynienia z tajemnicą kryminalną sprzed 500 lat. I kolejny trop – zbrodnia przenosi się z historii do współczesności, a kryminał stopniowo przekształca się w wyjątkowo mroczny horror. Nie brakuje oczywiście autentycznej partii szachowej i każdy, kto zna przynajmniej zasady poruszania się poszczególnych pionów po czarnych i białych polach, może spróbować swoich sił w rozplątywaniu kolejnego zadania. Ostateczne rozwiązanie zaś… każdy czytelnik powinien poznać sam.
Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA S.A., 2000
Seria: “Galeria”
Magdalena Walusiak
2 stycznia 2001