Pytanie “kto zabił?” nie jest w powieści Donny Leon podstawowym. Komisarz Guido Brunetti musi się przede wszystkim dowiedzieć, czy zbrodnia została w ogóle popełniona. Domniemane ofiary mogły po prostu umrzeć śmiercią naturalną, chodzi bowiem o zgony pensjonariuszy domu opieki dla starców.

Fakt, statystycznie było tych śmierci dość dużo w krótkim czasie, ale może to zbieg okoliczności? Zaś podejrzenia siostrzyczki zbiegłej z zakonu opiekującego się staruszkami mogą się okazać wytworem wybujałej wyobraźni. Sprawa jest zatem delikatna i dość niewygodna, ale komisarz, osobiście w nią zaangażowany, postanawia sprawdzić nietypowy donos…

Obok wątku być może kryminalnego w Cicho, we śnie toczą się inne, równie absorbujące: sprawa katechety-pedofila, kłopoty komisarza z asekuranckim przełożonym, naciski Kościoła na działalność komendy policji, rodzinne życie śmietanki towarzyskiej włoskiego miasta, wyczyny hakerskie sekretarki szefa Brunettiego, zaś w tle wybucha kolorami i zapachami, niekoniecznie miłymi, wiosna w Wenecji. Wszystkie nitki fabuły zmierzają w coraz szybszym tempie do kulminacji, by rozwiązać się w finale. Nie zawsze szczęśliwie, gdyż nie tylko w życiu, ale i w literaturze bywają gorzkie zakończenia. A niektóre są zapowiedzią sporych kłopotów. Te mają szanse ujawnić się w kolejnej powieści Donny Leon.

Noir Sur Blanc, 2001

Magdalena Walusiak

27 kwietnia 2001