Naśmiewanie się ze zmarłych z pewnością nie należy do dobrego tonu. Rechotanie nad opisami tragicznych zgonów zakrawa na chamstwo i znieczulicę. Cóż, kiedy nad dokonanym przez Wendy Northcutt wyborem doniesień o śmiertelnych wypadkach trudno od czasu do czasu nie parsknąć śmiechem. Co za idiota – kiwamy głową nad losem jednego z laureatów Nagrody Darwina, by nad kolejnym westchnąć ze zgrozą: Bogu dzięki, to nie o mnie…
Nagrody Darwina przyznawane są pośmiertnie osobom, które same prosiły się o tragiczny wypadek. Nie chodzi tu bynajmniej o samobójców, lecz o głupców, którzy wskutek własnych bezsensownych decyzji opuścili ziemski padół.
Kretyni? Często tak. Trudno znaleźć inne miano dla osobnika, który zgadza się na operację odsysania tłuszczu w garażu sąsiada przy pomocy… odkurzacza. Nie szokuje inteligencją robotnik zrzucający z wysokości czwartego piętra część rusztowania, do której się wcześniej przywiązał w celu zabezpieczenia przed upadkiem. O śmierć prosi się załoga, która wyrusza jachtem w podróż dookoła świata z zapasem tysiąca kondomów, za to bez wody pitnej. Książka Northcutt to zbiór takich właśnie absurdalnych opowiastek upamiętniających osoby, „które dzięki swej głupocie przyczyniają się do przetrwania gatunku ludzkiego, eliminując z niego samych siebie”.
Autorka zaczęła zbierać informacje i anegdoty dotyczące wypadków spowodowanych idiotycznym zachowaniem potencjalnych ofiar tychże zdarzeń w 1993 r. Wkrótce założyła stronę internetową, na której znalazły się wszystkie zgromadzone przez nią opowieści. Kolejne historyjki zaczęli podsyłać internauci. Nowe materiały przyciągały z kolei coraz większe rzesze odwiedzających. Dziś www.DarwinAwards.com jest portalem zaliczanym do grona 3000 najczęściej odwiedzanych stron internetowych świata.
Samą stronę i zgromadzone na niej anegdoty można by było potraktować jako dowcip mniej lub bardziej smaczny, gdyby nie pewien drobiazg. Wic polega na tym, że laureatem Nagrody Darwina może zostać każdy. Sto procent bohaterów książki Northcutt to ludzie zdrowi na umyśle. Fala zidiocenia potrafi dopaść budowlańca, elektryka, studenta i pracownika naukowego. Kretyńskie decyzje są podejmowane także przez ludzi z ilorazem inteligencji geniusza. Dlatego rechot nad agencyjnym doniesieniem o cudzym zgonie nie musi być wyłącznie objawem rozbawienia. To nierzadko jednocześnie śmiech pełen ulgi i nerwowe odreagowanie przerażenia: a przecież jednak żyję. Jeszcze…
Wendy Northcutt: Nagrody Darwina 2. Selekcja nienaturalna
W.A.B., 2002