Nikt ani nic dotychczas tak sprawnie i beznamiętnie jak media nie potrafił sterować ludźmi, wręcz całymi narodami. W czasach, gdy człowiek nie może obejść się bez telewizora, każdy, kto chce mieć jak największy posłuch, zdaje sobie sprawę, że najłatwiej go zdobyć za pomocą czwartej władzy. Zbrodnie, nieszczęścia, katastrofy – przerażają, ale jednocześnie mają największą oglądalność, a co za tym idzie – władzę. Największą sławą cieszą się nie aktorzy, muzycy czy politycy, ale mordercy, terroryści i mafiozi, którzy nie schodzą z pierwszych miejsc w serwisach informacyjnych.
Ten temat w kinie podejmowano już wiele razy i na wiele sposobów. Piętnaście minut jest kolejną próbą opowiedzenia o potędze czwartej władzy – silnej i niezwykle kreatywnej. Władzy, która spełnia przepowiednię Andy’ego Warhola z 1968 roku, że “w przyszłości każdy będzie miał swoje piętnaście minut sławy“. Nie jest to bynajmniej film o pragnieniu albo pogoni za sławą, ale o tym, jak łatwo i szybko można ją zdobyć i co dzieje się ze zdobywcą w świetle jupiterów.
Oczywiście rzecz się dzieje w Ameryce, kraju gdzie “nawet morderca może stać się gwiazdą”, kraju, w którym ludzie są w stanie zrobić wszystko, by znaleźć się w centrum uwagi, w kraju, w którym stacje telewizyjne płacą krocie za ekskluzywny wywiad z seryjnym mordercą.
Emil Slovak (Karel Roden) i Oleg Razgul (Oleg Taktarov) przyjeżdżają do Nowego Jorku, żeby odzyskać od swojego kumpla udziały za napad na bank. Rosjanin chce wyrównać rachunki i zdobyć przepustkę do lepszego świata, Czech natomiast marzy o sławie filmowej – chce być reżyserem. Chłopaki radzą sobie od początku nieźle. Kradną kamerę, mordują rodaków i drogą prostytutkę, wywołują wycie strażackich i policyjnych syren i oczywiście skupiają na sobie uwagę mediów. Owładnięty reżyserską obsesją Emil filmuje każdą zbrodnię, każdą szarpaninę, każde pchnięcie nożem i śmierć. Sprawą zajmuje się młody inspektor straży pożarnej Jerdy, skądinąd, Warsaw (Edward Burns) oraz superglina Eddie Flamming (Robert De Niro), ulubieniec mediów, bliski przyjaciel pięknej dziennikarki telewizyjnej.
Ponieważ dwaj przestępcy z Europy Wschodniej nie znajdują u kumpla pieniędzy, postanawiają swój American Dream spełnić dzięki pomocy mediów. Przecież w kraju bezwstydnych talk albo reality show sfilmowane morderstwo warte jest przynajmniej milion dolców.
Trudno oczekiwać od amerykańskiego filmu, że amerykańskim nie będzie. Trudno wymagać, że opowie o telewizyjnej manipulacji ludźmi odkrywając nowe horyzonty. Sprawa jest bardzo prosta, a skoro film jest typową hollywoodzką sensacją – musi być w sposób prosty opowiedziany. Nie można oczywiście Piętnastu minut zbyt poważnie traktować – opowiada on bowiem o świecie nie do końca poważnym, o sterowaniu prawdą, kreowaniu rzeczywistości i faszerowniu nią telewidzów.
Na Piętnaście minut warto oderwać się od telewizora.
reżyseria: John Herzfeld
obsada: Robert De Niro, Edward Burns, Kesley Grammer, Avery Brooks, Melina Kanakaredes, Karel Roden, Oleg Taktarov
USA 2001
Kamila Rokicka