To przerażająca książka: drobiazgowe, skrupulatne studium Zła. Zła banalnego, zwyczajnego, mogącego objawić się w każdym momencie historii i w każdym miejscu. Zdolnego opanować porządnego, na pozór, obywatela.
Francuski dokumentalista, piszący biografię znanego pisarza, trafia do archiwum urzędowych dokumentów z okresu okupacji niemieckiej. Rzecz dzieje się 50 lat po wojnie, szokuje zatem fakt, że dostęp do tych papierów jest tak skutecznie utrudniany przez władze. Biograf musi dotrzeć do samego ministra, by uzyskać prawo wglądu do teczek, przy jednoczesnym zakazie kopiowania i upubliczniania treści przeglądanych dokumentów. Archiwum okazuje się przechowalnią tysięcy donosów napisanych przez zwyczajnych Francuzów. Obywatele ci donosili podlegającym okupantowi urzędom na Żydów – swoich znajomych, sąsiadów, kupców, rzemieślników. Tłumacząc się wypełnianiem obywatelskiego obowiązku, informowali, zazwyczaj anonimowo, o miejscu pobytu, „prawdziwym” pochodzeniu, prowadzeniu przez osoby pochodzenia żydowskiego nielegalnej z punktu widzenia okupanta, a dającej często jedyne źródło utrzymania, działalności gospodarczej. Skutki donosów były zazwyczaj podobne – wywózka bohaterów anonimów do obozów koncentracyjnych, a tam – koniec w komorze gazowej.
Powody wysyłania znajomych na śmierć? Zawiść, uprzedzenia rasowe, chęć wyeliminowania konkurencji… Banalne, nieprawdaż? Podczas lektury rodzi się pytanie: a jak wyglądało to w innych państwach okupowanych przez Niemców? Ilu, dajmy na to, Polaków kierowanych małostkowością wystosowało podobne listy do ówczesnych władz? Ilu wysłałoby je dziś, zasłaniając się dobrem ogółu, czystością rasową, potrzebą wyeliminowania z kraju „obcego elementu”?
To jedno oblicze Zła.
Jest i inne, równie banalne i równie przerażające: urzędnicza sumienność pozbawiona sumienia. Nieważne, dla kogo się pracuje, najważniejsze, by wykonywać wyznaczone przez przełożonych obowiązki. Może to być wypełnianie ankiet, ściganie niepłacących podatków przedsiębiorców lub szantażowanie osób, które nie chcą złożyć doniesienia na sąsiadów. Jedyną moralnością urzędnika jest wypełnianie poleceń władz. To, czy skutkiem prowadzonych działań będzie czyjaś śmierć, nie ma dla takiego biurokraty żadnego znaczenia. Nawet 50 lat po wojnie nie dostrzeże on niczego nagannego w swojej pracy. W gruncie rzeczy… skąd my to znamy?
I jeszcze jedna twarz Zła, które potrafi opętać porządnego człowieka – przypadkowy odkrywca prawdy o cudzej podłości zaczyna się stawiać w roli sędziego. Tłumacząc chęć ukarania złoczyńcy potrzebą poznania przyczyn i natury Zła, odkrywca zmienia się w kata i zaczyna znajdować przyjemność w dręczeniu swojej ofiary.
Ten wywód na temat natury Zła, a zatem części natury ludzkiej, został przez Assouline’a ubrany w zgrabną anegdotę, której ewentualnym czytelnikom z oczywistych przyczyn nie zdradzam. Powieść została uhonorowana „polską nagrodą Goncourtów” przyznaną w 1998 r. przez studentów filologii romańskiej. Znakomity wybór.
Noir Sur Blanc, 2000
Magdalena Walusiak
2 stycznia 2001