Paweł Orkisz oraz zespoły Bez zobowiązań i Enigma to tylko część wykonawców, którzy wystąpią podczas drugiego dnia koncertu piosenki turystycznej W górach jest wszystko co kocham. Impreza odbędzie się w niedzielę 21 listopada w Ośrodku Działań Artystycznych “Firlej” (ul. Grabiszyńska 56) we Wrocławiu. Początek koncertu o godz. 19.00.
Kilka lat temu grupa poetów i muzyków, którzy poznali się na beskidzkich szlakach, postanowiła zrobić coś wspólnie. I choć zaczynali od zera, choć zrazu to przedsięwzięcie im samym zdawało się być ponad siły – w krótkim czasie osiągnęli więcej niż się spodziewali. Nigdy nie myśleli o sobie jako o profesjonalistach, co nie znaczy, że ich twórczość trąci amatorszczyzną. Pochodzą z różnych regionów kraju, odmienne są ich artystyczne wybory, inne doświadczenia, wspólne zaś przywiązanie do gór. Będąc prawdziwymi wędrowcami, z plecakiem na grzbiecie przemierzającymi karpackie i sudeckie szlaki, pisali co im w duszy grało. Aż w końcu ubrali to wszystko w formę, dzięki której mogli się podzielić swoim graniem z innymi turystami oraz miłośnikami poezji i piosenki, którym do gór było dotąd za daleko. Zanieśli piosenkę turystyczną w doliny.
Zaczęło się od trzech grup: Bez zobowiązań, Dom o zielonych progach i Na Bani. Wkrótce dołączyli inni twórcy, by wzajemnie się odtąd inspirować. Od paru lat w miastach na terenie całej niemal Polski – ale również w górskich schroniskach, by od gór nie oddalać się zbytnio – odbywają się ich wspólne koncerty, gromadzące setki widzów atmosferą znaną wcześniej tylko ze szlaków. Pod hasłem zaczerpniętym z poezji górskiego wieszcza, Jerzego Harasymowicza, W górach jest wszystko co kocham, ukazały się ponadto cztery płyty – w tym trzy zbiorczo prezentujące artystyczną drogę twórców – w przygotowaniu zaś jest już kilka kolejnych, indywidualnych wydawnictw. Do rąk słuchaczy trafia właśnie trzecia, najdojrzalsza płyta zbiorowa uczestników projektu W górach, na której poza jego „ojcami-założycielami” prezentują swoją twórczość zespoły Enigma i U Pana Boga za piecem. Co najważniejsze jednak dla całej grupy zebranej w ramach projektu – bowiem jej uczestnikom nigdy nie specjalnie zależało na festiwalowych laurach, ani na zarabianiu pieniędzy dzięki temu, co po prostu lubią – ich piosenki zaczęły żyć własnym życiem, poszły w góry. Dziś można je już napotkać na szlaku, w beskidzkich schroniskach i bieszczadzkich bazach.
materiał nadesłany