Książka Macieja Nowakowskiego opowiada o losach Polaków, którzy postanowili poprawić swój byt osiedlając się w Południowej Afryce. I chociaż wykształconemu człowiekowi nie jest tam trudno zapewnić sobie dostatnie życie, to rzadko idzie to w parze z osiągnięciem szczęścia.
Marek, bohater książki jest z zawodu lekarzem i należy do pokolenia emigracji już nie politycznej, ale tej która opuściła Polskę w celu poprawienia swojego, i tak już nie najgorszego bytu oraz rozwoju zawodowego. Wygląda na to, że w naszym kraju wciąż za największy „triumf” polskiej nauki medycznej uważa się wykształcenie lekarza na studiach. Później do życia musi wystarczyć mu tylko powołanie do zawodu, gdyż satysfakcji nie znajdzie ani w zarobkach, ani podczas praktyki w nie dofinansowanym szpitalu.
„Baie Dankie, Afryko” wprowadza nas w znany w niewielkim stopniu świat realiów panujących w Południowej Afryce u schyłku apartheidu. Jest to czas wzmożonych działań ANC – Afrykańskiego Kongresu Narodowego Nelsona Mandeli oraz organizacji Burów AWB, walczącej o prawa białej mniejszości do niepodzielnego rozporządzania bogactwami Południowej Afryki. Te burzliwe przemiany są jedynie tłem akcji.
Bohater książki, Marek to lekarz, zatrudniony w szpitalu, w którym leczeni są czarni mieszkańcy RPA. Do swoich pacjentów podchodzi fachowo, jak specjalista, ale osobiście nie absorbują go w większym stopniu. Marek woli pozostać w przyjemnym świecie białych. Życie jego znajomych toczy się lekko na spotkaniach towarzyskich przy piwie i łatwo dostępnej marihuanie. Jak się jednak okazało, Marek nie był w stanie zupełnie odizolować od wrzącego tygla w jakim się znajdował. Było to ważnym powodem, dla którego nie związał swojej przyszłości z Afryką.
Nowakowski w ciekawy sposób przedstawia sylwetki postaci otaczających Marka, podkreślając często narodowe podłoże ich cech. Godne uwagi jest również spojrzenie z perspektywy na Polskę i Polaków oraz ich wzajemne relacje na emigracji. Mogłoby się wydawać, że bohaterowie nie maja rozterek filozoficznych i etycznych jakie miały na przykład postacie Kundery. Natomiast wzorem mistrza, autor bezpruderyjnie opisuje przeżycia erotyczne.
Generacja Nowakowskiego wychowana była w realiach małej stabilizacji, pseudodobrobytu „późnego Gomułki” i Gierka. Autor z pewnością przyłączał się do powtarzanych z ironią przez jego rówieśników słów piosenki Perfektu „Telewizor, meble, Mały Fiat – oto marzeń szczyt”. Słowa te traktowały z góry wszystkich dorobkiewiczów spychających na margines sprawy związane z duchowym rozwojem.
Bohater Nowakowskiego wyrwał się z małej stabilizacji domu swoich rodziców, trafiając w szpony „dużej stabilizacji” – dom z basenem, pełna lodówka, Volkswagen – dobrobytu realnego. Biorąc pod uwagę czasy, w których toczy się akcja, można stwierdzić, że bohaterowie książki siedzą na beczce prochu. Jak widać, beczka ta jest bardzo wygodna.
Andrzej Różański