Młoda dziewica, Panepha, niedoszła wyrocznia domu cesarskiego, została brutalnie zgwałcona przez sześćdziesięciu piratów plądrujących świętą asteroidę. Rzucona na pastwę losu biedaczka powiła w samotności trójkę dzieci: mulata, albinosa i czteroręką córeczkę. Jako że pierworodny przypadł jej najbardziej do gustu, odrzuciła pozostałe potomstwo i oddała się tworzeniu potęgi, mającej na celu umożliwienie jej zemsty na niedawnych oprawcach.

Tak rozpoczyna się jeden z najdziwniejszych komiksów, jakie ukazały się na naszym rynku. Technokapłani to testament odrzuconego syna Penephy, którego – jak sam twierdzi – ciało stało się ciałem starca szczęśliwego z powodu realizacji marzeń. Jakie to marzenia uczyniły go szczęściarzem dowiemy się podczas lektury pierwszego tomu serii. Bardziej istotnym wydaje się fakt, że do rąk czytelników w Polsce trafia pozycja komiksowa, którą można bez kozery nazwać obowiązkową lekturą przeciętnego zjadacza LSD.

Już sam początek zwiastuje, że Technokapłani nie są typowym komiksem, w którym super-bohater wali w szczęki hordy niegodziwców, a na koniec odpływa na pokładzie statku miłości w rejs na Hawaje. Jodorowsky stworzył bowiem świat, w którym możemy spotkać kosmicznych zabijaków rozsiewających swoje geny po całej galaktyce wbrew niechęci potencjalnych matek, potwory o mentalności dojnych krów czy czterorękie bękarty, jednak wszystkie te postacie są tylko fabularnym wsparciem dla głównego wątku, jakim jest żywot odtrąconego przez rodzinę albinosa. Ten zaś, mając za nic wolę żeńskiej populacji czytelniczek komiksów, nie zamierza starać się o odzyskanie uczuć swej matki. Jego ambicje skupiają się bowiem wokół tworzenia gier komputerowych. Słabo? W takim razie proponuję wszystkim zawiedzionym niskimi lotami głównego bohatera wyciągnięcie z zakurzonych stert z nieoglądanymi od dziesięcioleci filmami kasety z obrazem Tron. Bo nasz albinos nie myśli nawet o kolejnych klonach Dooma czy elektronicznej wersji serialu Na dobre i na złe. Jego potrzeby są o wiele bardziej wyrachowane: chce tworzyć gry, w których gracz jest tylko i wyłącznie pionkiem w rękach… No właśnie, w czyich czy też czego?

Ps. Wielbicieli brazylijskich seriali z pewnością ucieszy fakt, że zła matka już w pierwszej części serii ponownie staje się obiektem seksualnej przemocy, a czteroręki kopciuszek okazuje się królewną.

Ps2. Czemu na początku tego tekstu wspomniano o LSD? Przyznam, że sam już teraz nie wiem.

Ps3. LSD jest bardzo szkodliwe dla zdrowia, co udowodnili naukowcy amerykańskich służb specjalnych podczas testów na więźniach, żołnierzach i kalekich osobnikach naszego gatunku.

Technokapłani. Tom 1: Technoprzedszkoła

Autor: Alexandro Jodorowsky

Rysunki-współpraca: Zoran Janjetov i Fred Beltran

Egmont Polska, 2002

minimal