“Historia jest dzikim kotem, który może nagle skoczyć na człowieka. Nie da się odciąć od przeszłości. Wy w Polsce macie Jedwabne, my z kolei mamy zabójstwa około 30 tysięcy ludzi, w tym kobiet i dzieci, już po wojnie. W Czechach ciągle odkrywa się tego typu rzeczy, np. obozy dla Cyganów, gdzie głodzono ich, bito, nierzadko zabijano, a żywych wysyłano do Oświęcimia. Tego nie robili Niemcy, lecz czescy żandarmi. Zatem wolność otworzyła także szamba” – mówi czeski pisarz Jáchym Topol w wywiadzie udzielonym Kulturze.org.pl.

Kultura.org.pl: 8 lat po czeskiej premierze, wiele miesięcy po wydaniach amerykańskim i niemieckim ukazała się wreszcie w Polsce pańska powieść Siostra, uważana przez krytykę za jeden z najważniejszych utworów przełomu 1989 r. Kim jest tytułowa postać? Osobą realną czy wymysłem bądź halucynacją głównego bohatera Potoka? Bardziej dziwką czy madonną? Kim jest siostra nazywana Czarną?

Jáchym Topol: Przede wszystkim piękną kobietą (śmiech). W związku Potoka i Czarnej jest olbrzymie napięcie wewnętrzne, bohater bardzo pragnie miłości i kobiety. Z tego pragnienia rodzi się pewien rodzaj mistyki wynikającej z mitu hermafrodyty. Miłość jest tak wielka, że między Potokiem i Czarną rodzi się pokrewieństwo, dochodzi zatem do złamania tabu – przecież siostry nie można kochać w ten sposób. A w pewnym momencie bohater dochodzi do wniosku, że Czarna jest być może jego śmiercią.

Kultura.org.pl: Pan sam nazwał Siostrę powieścią w zasadzie miłosną. Ale równie dobrze można powiedzieć, że jest to powieść w zasadzie polityczna. Pańscy bohaterowie robiąc w Pradze złote interesy narzekają m.in. na nieprzeprowadzenie przy okazji zmiany ustroju solidnej lustracji, co zmusza ich do współpracy biznesowej z postkomunistami.

Jáchym Topol: Mazowiecki, gruba kreska – my to mamy od was. Myślę, że dziś odcięcie się od czasów sprzed Aksamitnej Rewolucji nie jest już możliwe.

Kultura.org.pl: A sądzi pan, że było możliwe w roku 1989?

Jáchym Topol: Ale właściwie po co to robić? Historia jest takim dzikim kotem, który może nagle skoczyć na człowieka. Nie da się odciąć od przeszłości. Wy w Polsce macie Jedwabne, my z kolei mamy zabójstwa około 30 tysięcy ludzi, w tym kobiet i dzieci, już po wojnie. W Czechach ciągle odkrywa się tego typu rzeczy, np. obozy dla Cyganów, gdzie głodzono ich, bito, nierzadko zabijano, a żywych wysyłano do Oświęcimia. Tego nie robili Niemcy, lecz czescy żandarmi. Zatem wolność otworzyła także szamba. Rozumiem, że dla 20-latków jest to taka sama historia jak czasy Gajusza Juliusza Cezara. Ale kiedy mi coś takiego mówią, a jestem nauczycielem akademickim, więc zdarza mi się takie rzeczy słyszeć, odpowiadam: przecież mowa o waszych dziadkach.

Kultura.org.pl: Czyli wszyscy jesteśmy zabrudzeni?

Jáchym Topol: To naturalne: Adam, Ewa, raj, wąż, jabłko i tak dalej (śmiech).

Kultura.org.pl: Siostra pełna jest aluzji i motywów literackich, by wymienić tylko dwie najważniejsze inspiracje – Odyseję Homera i Ulissesa Joyce’a. W powieści znalazło się jednak również sporo aluzji do utworów czeskich, zupełnie nieznanych poza granicami kraju. Czy nie obawiał się pan, że może to czytelnikom przekładów nieco utrudnić odbiór książki?

Jáchym Topol: Wiem, że istnieje tendencja wśród pisarzy mniejszych narodów czy pisarzy nie piszących po angielsku, żeby stać się po prostu europisarzami, aby ich utwory łatwo było przekładać. Fakt, dla tłumaczy moich książek jestem wyjątkowo okrutny, ale muszę pisać o tym, co mnie interesuje. Jeśli to niezrozumiałe, to przepraszam. Mam jednak nadzieję, że tak nie jest. Przecież ciągle czytamy Gilgamesza, niezależnie od tego, gdzie toczy się akcja. Literatura musi mieć siłę, albo przetrwa, albo nie.

Jestem egoistą. Kiedy piszę, ktoś patrzy mi przez ramię, ale to nie jest czytelnik. Gdybym wymyślał sobie czytelnika i pisał tak, żeby chciał czytać moje książki, zająłbym się pisaniem powieści kryminalnych lub sensacyjnych.

Cieszę się, kiedy moją książkę czyta wielu ludzi, kiedy tłumaczy się ją na wiele języków, ale jest to rezultat osobistego wysiłku. Albo się uda, albo nie.

Kultura.org.pl: Język Siostry jest mieszaniną stylów: literackiego, potocznego, języka mówionego. Obok klasycznej frazy – wulgaryzmy, obok czystej czeszczyzny – mieszanina języka uchodźców. Dzięki temu narracja jest niezwykle gęsta, nasycona emocjami i sensami. To efekt przemyślanej koncepcji czy intuicji?

Jáchym Topol: To instynktowne. Na pewno pomogło mi to, że w młodości pracowałem w kotłowni, na budowach, ważnym doświadczeniem były pobyty w więzieniach i w domu wariatów. Ale przede wszystkim jestem molem książkowym. Gdybym nie został wrzucony w reżim komunistyczny, pewnie zostałbym studentem, uczyłbym się we Francji albo w Stanach Zjednoczonych i siedziałbym wiecznie wśród książek.

Muszę jednak podkreślić, że jest to język tej jednej książki. Myślę, że najlepiej ujmuje on okres przewrotu, przemian. W kolejnych dwóch powieściach – Aniele i Nocnej pracy – język jest zupełnie inny.

Jáchym Topol – nota biograficzna

Wywiad z Topolem w serwisie Panorama Kultur

rozmawiała Magdalena Walusiak