Ta pełna tajemnic i namiętności historia zaczyna się niczym niezwykłe wakacje na francuskiej wsi nad Loarą – pachnące nagrzanym słońcem sadem, cydrem i crêpes, mulistą rzeką, czosnkiem i bazylią. Francuskiej kuchni jest tu bardzo dużo – już w pierwszym zdaniu pojawia się piwniczka pełna win i zapach trufli. Również cała rodzina Dartigen jest bardzo „kulinarna”, a właściwie owocowa: matka Framboise, narratorki opowieści, nazywa się Mirabelle, siostra – Reine-Claude, starszy brat nosi imię Cassis – od nazwy likieru z porzeczek. Szybko okazuje się jednak, że tradycyjne potrawy i słodycz owocowych imion zastępują tutaj czułość, której brak, a ta historia będzie miała raczej smak konfitury z pomarańcz, słodko-gorzki, z przewagą goryczy.
Album z przepisami i notatkami, zostawiony Framboise w spadku przez matkę, staje się dla niej pomostem w okupacyjną przeszłość, furtką do czasów, o których bardzo chciała zapomnieć, wydarzeń, o których nie wiedzą nawet jej najbliżsi. Joanne Harris stopniowo wprowadza nas w kolejne sekrety – chorobę niezdolnej do okazania miłości Mirabelle, tajemnice Cassisa, pierwszą czy gwałtowną miłość dziesięcioletniej Framboise do niemieckiego żołnierza. Tragedię, w jaką się splotą, łagodzi tylko perspektywa – do małej Framboise nie dociera ona w pełni, dla Framboise sześćdziesięcioletniej jest już przeszłością, choć wciąż ciążącą nad jej życiem. Na szczęście konfitury z pomarańcz nie do końca są gorzkie – Pięć ćwiartek pomarańczy to także o opowieść o oczyszczającej mocy zwierzeń, zdjęciu ponurej klątwy i o wyzwoleniu.
Prószyński i s-ka 2001
Dominika Cieśla