Film na który wszyscy wielbiciele Człowieka Pająka czekali od lat. Ekranizacja jednego z najpopularniejszych komiksów w dziejach tego medium. Efekt przerósł prawdopodobnie oczekiwania…
Ale od początku. Peter Parker był zwykłym chłopakiem, którego intelektualne zdolności doprowadzały do szału rówieśników. W szkole poniewierany przez członków drużyny futbolowej, nie zauważany przez dziewczyny, a już w szczególności przez niejaka Mary Jane, w której się skrycie podkochiwał, Peter postanowił pójść ścieżką nauki i trzeba mu przyznać, że całkiem nieźle mu to wychodziło. Pewnego dnia podczas szkolnej wycieczki do laboratorium biologicznego, Peter został ukąszony przez radioaktywnego pająka (w filmie jest to pająk zmutowany genetycznie). Następstwa tego wypadku dały szybko o sobie znać. Parker, krótkowidz, zyskał nagle orli wzrok, i niespotykana umiejętność poruszania się po ścianach. Dodatkowo zmysł pająka pomagał mu unikać niebezpieczeństw, dając nieprawdopodobna szybkość reakcji. Resztę historii zna każde dziecko pod słońcem…
Film którego reżyserem jest Sam Raimi, jest absolutnie rewelacyjnym odwzorowaniem komiksu. Począwszy od sposobu narracji, poprzez grę aktorska i sam casting, skończywszy na muzyce i efektach specjalnych, jest tym czego prawdziwy fan Spidermana oczekiwał po tej produkcji. Akcja rozwija się w tempie przy którym „lucasowski” Atak Klonów, to mydliny z brazylijskiego serialu. Doskonale rozpisane role aktorów, którzy nie silą się na superbohaterów, tylko po prostu nimi są. Genialna rola Willem Dafoe, w schizofrenicznej roli Zielonego Goblina, daje obraz gry aktorskiej najwyższych lotów, (jeśli ktokolwiek śmiał twierdzić, że młody Vader z Ataku Klonów, ze swoja mimiką złożoną z dwóch grymasów, oddał przemianę swojego bohatera w mrocznego Jedi, powinien obejrzeć Spidermana tylko dla roli Defoe) porównywalna chyba tylko z Alem Pacino w Adwokacie Diabła. Specyfika komiksowych bohaterów została oddana w tym filmie praktycznie bez zmian. W komiksie Parker jest w „cywilu” zwykłym chłopakiem, dopiero w chwili przywdziania stroju Spidermana zamienia się w superbohatera. W większości „komiksowych” filmów ten niuans jest kompletnie pomijany (vide Maska), Sam Raimi jest jednak wielbicielem komiksów, i to widać na ekranie.
Efekty specjalne w Spidermanie, można porównać jedynie do tego co zaserwowali nam twórcy Władcy Pierścieni, i nie chodzi tu o ich rozmach, a sposób wykorzystania. Na dobrą sprawę są niezauważalne dla widza, co po raz kolejny stawia Spidermana wyżej od Ataku Klonów, który zbudowany został główne na efektach mających wgnieść widza w fotel, tak by nie miał czasu przyjrzeć się fabule.
Można by o tym filmie pisać w nieskończoność. Jest to bowiem dzieło filmowe najwyższych lotów, kolejny po X Men triumf filmu komiksowego. Nie pozostaje nic innego jak czekać na dalsze części które na pewno powstaną. I na Hulka, którego premiera zapowiadana jest na przyszły (2003) rok.
Reżyseria: Sam Raimi
Scenariusz: Stan Lee, Steve Ditko
USA, 2002