Niełatwo napisać o książce, która na 9 miesięcy stała się dla mnie najważniejszym życiowym przewodnikiem, by nie popaść w przesadę lub banał. A była zarówno poradnikiem i pocieszycielką, źródłem najcenniejszych w tamtym czasie informacji. W dużym stopniu to właśnie ta publikacja zmobilizowała mnie do zmiany lekarza prowadzącego ciążę i zaoszczędziła wielu stresów i komplikacji. I gdybym w owym czasie miała trafić na bezludną wyspę, nie ruszyłabym się bez tej książki, bo nawet samotny poród okazałby się z nią zapewne możliwy. Na szczęście żadne bezludzie nie wchodziło w grę, a zdobyte wiadomości wykorzystałam po prostu w szpitalu.
Skąd tyle superlatyw? Przede wszystkim jest to znakomicie napisany i bardzo kompetentny poradnik. Nowe, często trudne zagadnienia, omówione są językiem prostym i precyzyjnym. Lekturę ułatwia przejrzysta konstrukcja książki, pozwalająca na szybkie odnalezienie informacji na interesujący czytelników (oboje rodziców) temat. Zwłaszcza druga część, składająca się z rozdziałów omawiających kolejne miesiące ciąży, pozwala świadomie kontrolować, czy wszystko przebiega prawidłowo. Na podstawie omówionych objawów łatwiej jest przygotować się do kolejnych wizyt u lekarza prowadzącego, który wyjaśni ewentualne wątpliwości i zaleci odpowiednie postępowanie w konkretnych przypadkach. Znakomitym pomysłem jest dodanie pod koniec każdego rozdziału pytań kobiet, które przeżyły już ciążę i mają przeróżne doświadczenia, i opublikowanie odpowiedzi specjalistów. Dzięki tym wiadomościom uwolniłam się od wielu obaw, a przede wszystkim dotarło do mnie, jak bardzo indywidualną sprawą jest każda ciąża.
Dodatkowym ułatwieniem podczas wyszukiwania informacji jest szczegółowy indeks zamieszczony prawie na samym końcu książki. Kilkanaście ostatnich kartek to miejsce na notatki właścicieli publikacji.
W powodzi poradników dla przyszłych mam i ojców to najlepsza propozycja wydawnicza, z jaką zetknęłam się przed porodem.
Dom Wydawniczy REBIS, 2000
Magdalena Walusiak
2 stycznia 2001