Pan od poezji, biografia Zbigniewa Herberta odsyłająca do lamusa wszystkie encyklopedie i podręczniki zawierające biogramy twórcy Pana Cogito, doczeka się drugiego, rozszerzonego wydania. Autorka książki Joanna Siedlecka zapowiada jeszcze dokładniejsze udokumentowanie spornych punktów życiorysu poety. Jednym z nich jest sprawa wierszy publikowanych pod pseudonimem „Mak” w postPAXowskim piśmie „Słowo”.

„Poinformowano mnie, że pod koniec życia bardzo chory, odchodzący Herbert, drukował wiersze w dodatku „Słowa” właśnie pod tym pseudonimem” – mówi Joanna Siedlecka. „Osoba, które te wiersze odbierała i była inicjatorką zamówienia, sama mi o tym opowiedziała. Później, po publikacji książki, zaprzeczyła. To burzyło idealny obraz Herberta, tego, który z takim czasopismem jak „Słowo”, o korzeniach PAX-owskich, nie powinien mieć nic wspólnego. Miał prawo drukować w „Zeszytach Literackich” itp.” – wyjaśnia autorka Pana od poezji. W drugim wydaniu biografii Herberta zamierza powołać się na relacje kolejnych świadków: „Mam nowe dokumenty, dowody, relacje ludzi, którzy robili pismo i poczuli się zaprzeczeniami pani redaktor dotknięci. Sprawa „Maka” będzie zatem jak najbardziej rozbudowana.”

Książka Siedleckiej burzy mit „świętego poezji polskiej”. Z dokumentów i relacji świadków zebranych przez autorkę wynika, że Herbert nie walczył w AK, nie studiował malarstwa, pracował jako sekretarz ZLP w Gdańsku w czasach socrealizmu, publikował w latach 50. w PAX-owskim piśmie „Dziś i jutro”, a w 1996 r. w „Słowie”. Jednocześnie Siedlecka ustami ludzi znających poetę dementuje pogłoski o jego chorobie psychicznej, która miała go rzekomo pozbawić zdolności osądu i umiejętności dokonywania świadomych wyborów pod koniec życia. Herbert jawi się jako jeden z niewielu ludzi (jeśli nie jedyny), którym z powodu zdecydowanie antykomunistycznych poglądów warszawskie salony insynuowały chorobę psychiczną.

Pan od poezji to także jedna z książek, które doczekały się ostracyzmu towarzysko-medialnego. Biografia zawiera rozbudowany wątek sporu ideowego Herberta z Miłoszem i Michnikiem. Był to także najbardziej kontrowersyjny temat jednego z nielicznych filmów-półkowników III RP – Obywatela poety Zalewskiego. Negatywna „kampania” przeciwko filmowi prowadzona przez „Gazetę Wyborczą” przyniosła efekt odwrotny do zamierzonego – nagłośnienie sprawy spowodowało ogromne zainteresowanie dokumentem i, mimo protestów Katarzyny Herbertowej i „salonów”, zmusiło telewizję publiczną do odkładanej przez wiele miesięcy emisji. W przypadku książki Joanny Siedleckiej zastosowano odmienną taktykę: „GW” jest jedynym ogólnopolskim medium, w którym nie pojawiło się poważne omówienie Pana od poezji (nie licząc enigmatycznego tekstu Kingi Dunin w dodatku „Wysokie Obcasy”). Ba! Książka ta nie istnieje nawet w bazie sklepowej portalu Gazeta.pl, choć deklaruje on zawartość identyczną z zasobami księgarni Merlin.pl. Liczba tytułów autorstwa Siedleckiej się zgadza, lecz zamiast biografii Herberta, którą można kupić w Merlinie, Gazeta.pl proponuje Czarnego ptasiora – biografię Jerzego Kosińskiego w Merlinie niedostępną.

Książka Pan od poezji. O Zbigniewie Herbercie sprzedała się dotąd w nakładzie 6,5 tys. egzemplarzy i doczekała się już dodruku – wersji poprawionej, z której wyeliminowano błędy edytorskie i merytoryczne. Autorka nie potrafi na razie powiedzieć, kiedy czytelnicy mogliby się spodziewać drugiego, rozszerzonego wydania biografii.

Cały wywiad z Joanną Siedlecką.

Magdalena Walusiak