Żywcem przeniesione z zachodniej rzeczywistości i utrwalone przez ostatnie dziesięciolecie, zarówno w kinie, jak i w telewizji, schematy zablokowały jakikolwiek dostęp do filmu dokumentalnego. Jeżeli gdziekolwiek się takowy pojawił, gołym okiem widać było, że jakieś bliżej nie określone prawo zakazuje pod karą śmierci tworzenia dzieł oryginalnych, dotykających spraw poważnych, a przede wszystkim odrzuca nowatorskie podejście do gatunku. Blokersi łamią to prawo. Po pierwsze – swoją niezależnością, po drugie – formą, po trzecie wreszcie – tematem.

Sam tytuł Blokersi jest wieloznaczny. Każdy z pewnością ma własny pomysł na jego interpretację, choć owe pomysły niewiele się pewnie między sobą różnią. Jedni sądzą, że blokers to śmieszny, głupawy koleś w wielkich spodniach i czapce z daszkiem do tyłu, inni – że wygolony bandzior zaczepiający praworządnych obywateli albo nie dokształcony łobuz z wielkomiejskich blokowisk, który pali skręty, opycha pigułami albo pije miętówkę na zmianę z alpagą. Blokers może też być, w pojęciu niektórych, nietolerancyjnym nihilistą, od którego łatwo można dostać po gębie albo zwyczajną ofiarą durnej mody na murzyńsko – częstochowskie rymowanki o siedzeniu na ławce… Wszystkie te teorie są jednak spłycone i obrazują tylko jedną stronę medalu.

Blokers jest współczesnym polskim kontestatorem, który odrzuca proamerykański mit sukcesu, jednostką unikającą wtopienia się w schemat społeczeństwa globalnego.

Latkowski udowadnia, że blokersi z budzącej nieufność subkultury oskarżanej o skrajne patologie, stawianej na marginesie społecznym ewaluowali do prawdziwej kontestującej kultury podobnej do tej, jaką stworzyli lat temu 30 hipisi, tyle, że bogatszej o własne graffiti i hip hop. Pokazuje, że ów patologiczny etos przypięły blokersom czasy, w jakich wyrośli, a odpowiedzialnością za to, że oni są tacy, jacy są obarcza wszystkich po kolei – począwszy od radosnego społeczeństwa „sukcesu” aż po prawo i tak zwany system. Reżyser nie kreuje ich na herosów albo cierpiętników, nie stara się też usprawiedliwiać, nikogo nie kokietuje, nikomu nie chce się przypodobać – ani bohaterom swojego filmu, ani producentom filmowym, ani krytykom, ani widzom. Jest uczciwy, nikogo nie oszczędza, chlapie z ekranu prawdą starannie pokazując wszystkie jej kolory. Udowadnia, że rzeczy nie dzielą się tylko na białe i czarne, a blokersi mają poważną blokadę na normalne życie.

film dokumentalny

reżyseria: Sylwester Latkowski

muzyka: DJ Volt, Lasscah, Magiera

Polska 2001

Kamila Rokicka