Sylwester Latkowski zarzuca dziennikarzowi miesięcznika „Film” manipulację. W liście otwartym, który publikujemy w całości, twórca filmu PUB 700 o pracy Leszka Możdżera nad widowiskiem Sen nocy letniej, krytykuje SYNDROM WARSZAWKI oraz stronniczość zamieszczonej w „Filmie” relacji z festiwalu filmowego w Kazimierzu.

PUB 700: Nie ma bulwarowych pism są tylko bulwarowi dziennikarze

List otwarty Sylwestra Latkowskiego do redaktora naczelnego miesięcznika „Film”

Szanowny Panie!

Zaproponował mi Pan napisanie listu. Wcześniej to samo zaproponował uczynić inny Redaktor, po tym jak współpracownik jednego z dzienników także dokonał jak to sformułowano NIEDOPATRZENIA.

Śmieszą mnie sprostowania, listy, zamieszczane w formacie znaczka pocztowego, a zwłaszcza po miesiącu. Jakie to ma oddziaływanie, gdy kubeł pomyj wylał się teraz i to na cała stronę Waszego pisma? To Państwo wini się wstydzić, że na Waszych łamach dochodzi do MANIPULACJI. To Państwo powinni umieć z tego wyjść z twarzą. Dlatego postanowiłem napisać do Pana list w formie otwartej. Państwa MANIPULACJA jest rozpowszechniana w nakładzie klkudziesięciu tysięcy egzemplarzy.

Oto w relacji z festiwalu w Kazimierzu rozerwano na strzępy film PUB 700,

powołując się, że tego właśnie dokonała publiczność. Z ponad dwugodzinnej dyskusji po filmie wyrywa się zdania wygodne do obranej przez DZIENNIKARZA tezy. Tym bardziej, że w czasie tej dyskusji zaatakowałem przedstawicieli mediów kultury, za to, że tak naprawdę mają gdzieś co się tworzy w Polsce i w jakich warunkach. Ciężko im wyjechać w Polskę by obejrzeć i zrecenzować wydarzenie. SYNDROM WARSZAWKI polega na tym, że wszystko co poza nią jest mniej warte, a więc nie warto jechać i ujrzeć na własne oczy to, co się wydarzyło kilkaset kilometrów dalej. SYNDROM WARSZAWKI to także niechęć do wszystkich, którzy nie chcą uczestniczyć w faternizacji, klubokawiarnianym życiu. On, oni nie są przecież NASI!

Państwa dziennikarka nie zostawiając na filmie i mojej osobie suchej nitki, zapomniała tylko dodać, że na festiwalu w Kazimierzu PUB 700 został uznany za najlepszy polski film dokumentalny. Wytłuszczono wszystkie nagrody, ale o tej zapomniano. Zapomniano, bo nagrody, poza jedną kategorią, na festiwalu w Kazimierzu przyznaje publiczność. I to właśnie ta niby linczująca mnie publiczność przyznała nagrodę.

Dlaczego dziennikarze, recenzenci są traktowani jak święte krowy? Państwu wszystko wolno. Zgnoić, oszkalować słowem. Inni, jak powiedzą coś przeciwko przedstawicielom mediów są od razu spychani pod ścianę i uderzani słowem.

Przy tym recenzentów, którzy pytają mnie o czym jest film PUB 700, informuję, że nie jest to film biograficzny o Leszku Możdżerze. Nie jestem miłośnikiem budowania pomników. To film o losach twórcy, twórców we współczesnej Polsce. Nie interesował mnie kolejny bankiet po spektaklu, kwiaty, owacje. Zająłem się kolejnym marginesem w Polsce – ludźmi kultury, inteligencją. Filmem chciałem obedrzeć bezlitośnie proces twórczy w

dzisiejszej Polsce. Pragnę pokazać, że twórca w Polsce musi się zmagać choćby z brakiem papieru toaletowego w teatralnym WC. Można zamykać oczy na to, że urzędnicy maja gdzieś twórców. Twórca to dodatek do biurka. Można zamykać oczy na to, że w dzisiejszych czasach nawet uznani twórcy jak Leszek Możdżer żyją tak naprawdę z pracy zagranicą, bo tutaj wszyscy zapominają, że twórca musi za coś żyć. Leszek Możdżer napisał jednemu z dziennikarzy (wypowiedź zamieszczona jest na internetowym filmowym portalu):

“W sumie to przybijam pionę Latkowskiemu, bo prawda jest taka, że podczas pracy nad “Snem…” czasem nie mieliśmy na żarcie, a Sylwester był jedynym gościem w tym kraju, który się nami zainteresował, zresztą pierwsze ujęcia też kręcił za własną kasę”. Leszka Możdżera kosztowało kilka miesięcy przemyślenie, czy zdecyduje się na takie obnażenie, uczynił to i myślę, że decydentom, ludziom, którzy przywykli do polskiej bylejakości obraz w PUB 700 psuje dobre samopoczucie. Ostatnio z jednego z Trójmiejskich Festiwali

(akcja PUB 700 dzieje się w Gdyni.) wykreślono prapremierowy pokaz filmu PUB 700, ponieważ lokalna władza chce mieć spokój przed wyborami. Tak mi zakomunikowano, prosząc o inne moje filmy. Twórcy stali się marginesem w Polsce. Marginalizują twórców nie tylko decydenci, ale także niektórzy redaktorzy, dziennikarze, recenzenci.

Przez długi czas starałem się odróżniać tytuły na tzw. poważne i bulwarowe. Tam, gdzie winno oczekiwać się jakiś zasad coraz częściej pojawia się knajacki, brukowy poziom dziennikarstwa. Nie ma bulwarowych pism są tylko bulwarowi dziennikarze.

Panie Redaktorze, media lubią krzyczeć o etyce, o karaniu winnych, wyciąganiu wniosków. Czy w Redakcjach obowiązuje takie same prawo? Czy tego samego wymagacie Państwo od siebie? Nie, bo Państwo nie uważacie, ze słowem pisanym tak jak innym narzędziem można także zranić, zabić człowieka.

Przepraszam, niektórych dziennikarzy za to, że publiczność uznała film PUB 700 za najlepszy polski film dokumentalny w Kazimierzu, przepraszam, bo teraz musicie chwytać się manipulacji, a tak swobodnie byście opluwali moją osobę i film PUB 700, mając gdzieś to, o czym chciałem w nim opowiedzieć.

Z poważaniem!

Sylwester Latkowski

Sylwester Latkowski – reżyser, scenarzysta, pisarz. Twórca filmów To my, rugbiści, Blokersi, PUB 700 oraz reportaży TV i teledysków, autor książki Pamiętam jak…, która otrzymała wyróżnienie Fundacji Kultury w konkursie „Promocja najnowszej literatury polskiej”. We wrześniu ma wejść na ekrany jego najnowszy film Gwiazdor o zespole Ich Troje.

wodnica